Wzmianki o znaczeniu kluczowym.
Jakaś część z nas wie dość dobrze o tym, że cena złomu rośnie wtedy gdy rośnie inflacja, bo galopująca inflacja to spadek wartości waluty takiej jak złotówka, a konkretniej PLN. Nie mniej jednak wyższą cenę od stalowego złomu ma stal, którą to otrzymuje się bezpośrednio z rudy żelaza. Tak raczej zawsze będzie, bo do wyprodukowania jednej tony stali bezpośrednio z rudy trzeba zużyć o te dziesięć ton wody przemysłowej więcej, czyli różnice w kosztach są znaczące. Prawda tkwi też i w tym, że złom stalowy trzeba też przetransportować tam, gdzie zostanie przetopiony na nowe stalowe belki lub na nową stalową blachę, a ten właśnie transport kosztuje. W czasie inflacji ten koszt jest wyższy, bo wartość waluty idzie w dół względem surowców takich jak ropa, czyli też względem leju napędowego stosowanego w autach dostawczych. Niektórzy z nas powiedzą też, że ten stalowy złom do huty musi dowieźć kierowca, a on musi dostać wyższe wynagrodzenie ze względu na to, że koszty życia przez inflację rosną. Dlatego właśnie na rosnącą cenę złomu ma wpływ wiele czynników, a zaskakująco wiele znaczy też i to, że złom w znacznym stopniu pozyskuje się z samochodów, a te pracownicy muszą ciąć i co równie istotne trzeba spuścić z nich płyny eksploatacyjne. Tymi płynami następnie musi się zająć firma legalnie utylizująca takowe, czyli jej usługa to koszt dodatkowy.
Przepisy związane z ochroną środowiska.
Oczytani dość dobrze wiedzą o tym, że galopująca inflacja oznacza spadek wartości waluty, czyli też ten wzrost ceny stali i złomu stalowego. Prawda tkwi też i w tym, że złom stalowy jest jednym z najpopularniejszych typów złomu, ale istnieje także złom miedziany. Obydwa te typy złomu pozyskuje się z aut różnego typu, z nadmiernie zużytych maszyn rolniczych i z maszyn używanych w przemyśle. Z każdej tego typu maszyny trzeba najpierw spuścić płyny eksploatacyjne, a dokładniej trzeba tu uczynić zanim w rozbiórce zacznie się używać szlifierek kątowych i palników, bo iskry z tego sprzętu mogą rzecz jasna zapalić pewne płyny eksploatacyjne takie jak oleje. Zagrożenia te są oczywistymi, ale liczy się też i to, że na przestrzeni ostatnich dwóch dekad przepisy związane z ochroną środowiska stały się bardziej wymagającymi i raczej w przyszłości te przepisy będą jeszcze szczelniej kontrolowane. W praktyce oznacza to bardziej mozolną rozbiórkę samochodów, a im dłużej ona trwa tym droższym jest każdy kilogram złomu stalowego. Dlatego właśnie cena złomu raczej będzie rosnąć i to nie tylko ze względu na inflację, która to narasta, ale też i ze względu na bardziej skomplikowane przepisy.
Czynniki wywołujące inflacje.
Wielu z nas wie o tym, że cena złomu podskoczyła wraz z ceną stali, a ta podskoczyła przez to, że inflacja wzrosła. Inflację niemal od marca roku 2020 wywoływała pandemia, a dokładniej to blokowanie gospodarki, które miało wyhamować wirusa, a potem jego mutacje. Obecnie inflacja rośnie ze względu na to, że trwa wojna na Ukrainie, a gospodarka Rosyjska, czyli jedna z istotniejszych w świecie, jest tą blokowaną przez różnego rodzaju embarga. Sytuacja ta nie może trwać w nieskończoność, ale prawda tkwi też i w tym, że gdy wojna się zakończy i ograniczenia gospodarcze nagle znikną, to nie będzie tak, że z dani na dzień powróci ta lepsza sytuacja gospodarcza sprzed początku pandemii. Tak się stać nie może, bo gospodarka na nowo będzie się rozkręcać latami, czyli przez nawet ponad dziesięć lat i co równie ważne w tym czasie cena złomu nadal będzie wysoką i to oznacza wysokie zyski dla ludzi sprzedających złom i zbierających złom stalowy, szkoda tylko, że te wyższe zyski raczej pochłoną wyższe wydatki powiązane z życiem.
Prawd powiązane z kredytami.
W Polsce prawda tkwi też i w tym, że wiele nowych pojazdów branych na firmy i wiele nowych maszyn rolniczych to te brane na kredyt. Prawda tkwi też i w tym, że w czasie kryzysu ekonomicznego wywołanego przez pandemię oprocentowanie kredytów musi wzrosnąć, bo wartość waluty maleje, a banki nie mogą sobie pozwolić na straty i dlatego podwyższają oprocentowanie kredytów. Nie chodzi tu jedynie o kondycję banku, ale też i o to by zatroszczyć się o innych klientów. Nie dziwi też i to, że jeśli przedsiębiorcy mają więcej problemów z zaciągnięciem kolejnych kredytów na nowe auta użytkowe, to starają się jak najdłużej eksploatować te obecne. Oznacza to mniej złomowanych aut i maszyn, a to rzecz jasna musi się przełożyć na cenę złomu, którego to jest mniej.
Pozyskiwanie złomu.
Wyższa cena złomu wywołana przez inflację zachęca do tego pozyskiwania złomu na własną rękę, choćby gdzieś w lasach lub na nie legalnych wysypiskach odpadów. Takie pozyskiwanie złomu jest rzecz jasna kłopotliwym ze względu na warunki terenowe, ale prawda tkwi też i w tym, że wysoka inflacja raczej zachęca wielu z nas do poszukiwań, bo jeśli w skali dnia taki pieszy zbieracz znajdzie kilkanaście kilogramów stali lub metali droższych to nawet sporo zarobi. Rzecz jasna jego przychód nadal będzie niższym od firmy rozbierającej auta i maszyny rolnicze, ale tu kluczowe znaczenie ma to, że taka osoba nie ponosi kosztów związanych z działalnością gospodarczą i dość efektywnie zyskuje dzięki inflacji.